Obserwatorzy

sobota, 31 sierpnia 2013

Sierpień: aktualizacja + Dzień Blogera

Narobiłam sobie takich zaległości, że nie mam pojęcia od czego zacząć... Mam w planach jeszcze 5 postów, które miałam w planach na sierpień. Pomału to nadrabiam, ale idzie ciężko :D Dzisiaj przychodzę do Was z aktualizacją. Sierpień był bogaty w pielęgnację. Starałam się dbać o włosy najlepiej jak tylko mogłam i szło mi całkiem nieźle. 
Tak moja czupryna prezentowała się pod koniec tego miesiąca Od pierwszego sierpnia łykam cynk w celu zahamowania wypadania i wygląda to póki co średnio. Włosy nadal lecą jak szalone, jednak nie jest już aż tak źle jak na początku. Postanowiłam również pozbyć się pomarańczowej poświaty, którą niestety jeszcze trochę widać. Również od początku sierpnia stosowałam aktywne serum na porost włosów, które sprawiło, że w sierpniu moje włosy wydłużyły się o 2 cm. Co prawda liczyłam na trochę więcej, ale nadal namiętnie je wcieram z nadzieją, że będzie im tych cm przybywać coraz więcej. Wróciłam również do olejowania. Używam do tego oliwki Babydream. Zafundowałam im również serię Garnier Fructis Goodbye Damage, o której niedługo będziecie mogły poczytać. 
Podsumowując, gdyby nie to wypadanie byłabym w pełni zadowolona z tego miesiąca. 

A jak się miały Wasze włosy w sierpniu? :)


[thisandthat.edublogs.org]
A z okazji dzisiejszego Dnia Blogera życzę Wam wszystkim mnóstwa pomysłów na dalsze rozwijanie bloga, owocnych współprac, wiernych czytelników i samej radości z blogowania :)

wtorek, 27 sierpnia 2013

Co nowego u mnie?

Pamiętacie jak w ostatnim poście z nowościami wspominałam Wam, że w sierpniu ograniczam się z zakupami kosmetycznymi? Haha, dobre sobie... Przez brak zakupów czułam taką pustkę, że nie wytrzymałam i musiałam sobie coś zafundować. To już chyba zakupoholizm zaawansowany :) Doszłam do wniosku, że nie chcę się ograniczać, bo najzwyczajniej w świecie źle mi z tym i po prostu mi to nie wychodzi, więc po co się męczyć :)

Kupiłam w końcu zachwalaną oliwkę Babydream i zaczynam testowanie pełną parą :)
Do maski Garnier dorzuciłam jeszcze odżywkę i szampon (niedługo możecie spodziewać się krótkiego posta na temat tej serii).
I oczywiście obok promocji na SkarbySyberii nie mogłam przejść obojętnie więc zamówiłam Czarną Maskę Marokańską, szampon Aleppo, szampon neutralny Natura Siberica na który miałam ochotę już dłuższy czas i szampon nawilżający Love2Mix. 


A jak Wasze zakupy w sierpniu? Kupiłyście coś ciekawego czy się ograniczacie? :)

P.S-Ostatnio mało czasu spędzam na moim jak i na Waszych blogach ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Jest to spowodowane pogorszeniem zdrowia mojego pieska. Dowiedziałam się, że ma przerzuty na płuca (nowotwór złośliwy) i rokowania nie są dobre. Chcę teraz z nią spędzić jak najwięcej czasu, bo nie mam pojęcia ile jeszcze ze mną będzie... Postaram się jednak od czasu do czasu tu coś wrzucić i znaleźć chwilkę, żeby Was odwiedzić. Trzymajcie się :*

czwartek, 22 sierpnia 2013

Planeta Organica Balsam Marokański do wszystkich rodzajów włosów


Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją balsamu, który podbił moje serce. Mowa tu o balsamie marokańskim Planta Organica. A czym mnie tak uwiódł? Zapraszam dalej...:) 

Od producenta:
Olej arganowy bogaty w witaminy E i F intensywnie odżywia i pielęgnuje osłabione włosy. Neutralizuje wolne rodniki, przyspiesza proces regeneracji komórek, chroni włosy przed promieniowaniem UV i niekorzystnym wpływem środowiska zewnętrznego. Balsam zapobiega wypadaniu włosów i przyspiesza ich wzrost, oliwa z oliwek która zawiera witaminy, wiele minerałów, aminokwasów, białek i antyseptyków aktywuje gruczoły łojowe dostarczając włosom wszelkich niezbędnych dla ich zdrowia substancji.

 Składniki: 

Organiczny olej arganowy (Organic Argania Spinosa Kernel Oil)- ten marokański specyfik swoimi niezwykłymi właściwościami podbija cały świat. Bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe, głownie kwasy omega 6 i omega 9, a ilość witaminy E jest wyższa niż w oliwie z oliwek. Wzmacnia i odżywia włosy, sprawia, że stają się grubsze i lśniące, nawilża je, zapobiega rozdwajaniu końcówek, ujarzmia puszące włosy, chroni przed szkodliwym promieniowaniem UV, gorącym powietrzem suszarek, prostownic, lokówek. Olejek szybko się wchłania, a obecność kwasu oleinowego sprzyja penetracji  w głąb włosa składników aktywnych naturalnie obecnych w olejku. Pomaga w walce z łupieżem, zmniejsza łamliwość włosów.
Organiczny ekstrakt z mięty pieprzowej (Organic Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract)- poprawia kondycje włosów, odświeża je oraz skórę głowy, reguluje wydzielanie sebum, pomaga pozbyć się łupieżu, przyspiesza wzrost włosów, nadaje im blask, niweluje puszenie. 
Ekstrakt z róży damasceńskiej- (Rosa Damascena Flower Extract)- zaliczany jest do ekskluzywnych i droższych materiałów roślinnych, działa wzmacniają na cebulki włosów, działa gojąco, łagodząco i antyseptycznie na skórę głowy. Nawilża włosy, pomaga w walce z łupieżem. 
Ekstrakt z kwiatu pomarańczy (Citrus Aurantium Dulcis Flower Extract)- to jeden z najbardziej ekskluzywnych i poszukiwanych surowców wykorzystywanych w kosmetyce naturalnej. Posiada właściwości przeciwzapalne, tonizujące, regenerujące, kojące, antybakteryjne. Nawilża włosy, odświeża je oraz wygładza, odżywia skórę głowy. 
Olejek eukaliptusowy (Eucalyptus Globulus Leaf Oil)- otrzymywany z liści i młodych pędów działa bakteriobójczo, przeciwgrzybicznie, odświeża skórę głowy oraz łagodzi jej swędzenie. Pobudza krążenie krwi dzięki czemu dotlenia cebulki włosów i przyspiesza wzrost włosów, pomaga zwalczyć łupież, reguluje wydzielanie sebum. Regeneruje zniszczone włosy. 
Organiczna Oliwa z Oliwek (Organic Olea Europaea Fruit Oil)- ceniona za swoje właściwości nawilżające, odżywcze, kojące, ochronne oraz zmiękczające jest skarbnicą witamin i związków mineralnych. Zawiera witaminy z grupy B, witaminy C, E i A, sole mineralne fosfor, potas, magnez, wapń, żelazo, miedź. Sprawia, że suche i zniszczone włosy odzyskują swój naturalny koloryt, miękkość oraz blask, wygładza je i regeneruje.

Skład:
Aqua with infusions of: Argania Spinosa Kernel Oil (olej arganowy), Organic Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract (Organiczny ekstrakt z mięty pieprzowej), Rosa Damascena Flower Extract (ekstrakt z róży damasceńskiej), Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Flower Extract (ekstrakt z kwiatu pomarańczy), Eucalyptus Globulus Leaf Oil (olejek eukaliptusowy), Organic Olea Europaea (Olive Fruit Oil (organiczna oliwa z oliwek), Cetearyl Alcohol, Glycerin, Behentrimonium Chloride, Cetrymonium Chloride, Quaternium-87, Hydroxyethylcellulose, Cetrimonium Bromide, Benzyl Alcohol, Sorbic Acid, Benzoic Acid, Citric Acid, Parfum

Na temat składu myślę, że nie muszę się dużo rozpisywać. Jak dla mnie jest idealny :)

Sposób użycia:
Nanieść balsam na mokre włosy, rozprowadzić na całej długości i pozostawić na 3-5 minut, a następnie dokładnie spłukać.

Cena: ok. 20 zł.

Opakowanie, konsystencja i zapach:
280 ml produktu zamknięte jest w podłużnej, brązowej buteleczce. Niestety z mokrych dłoni może się wyślizgiwać. Szata graficzna jest elegancka, kojarzy mi się z takimi indyjskimi(?) sklepami :D Etykieta się nie odkleja, więc tutaj plus. Balsam wydobywamy za pomocą pompki, dzięki której mamy pewność, że nie wyleje nam się na dłoń zbyt duża ilość kosmetyku. Konsystencja jest w sam raz-nie za gęsta i nie za rzadka. Nie spływa nam z dłoni. Nie ma większych problemów, żeby rozprowadzić kosmetyk na włosach. Ma jasnobrązowy kolor, coś jak kawa z mlekiem. I zapach...coś za co pokochałam ten balsam od pierwszego wąchnięcia :D Nie umiem go dokładnie określić, trzeba to poczuć :) Trochę taki kadzidlany, orientalny, intensywny ale nie duszący. Po prostu przepiękny. Bardzo długo utrzymuje się na włosach. Kiedyś z ciekawości nie myłam ich przez uwaga...4 dni, a zapach nadal się na nich utrzymywał. Chociaż jeśli o to chodzi to jest to sprawa raczej bardziej indywidualna, bo u kilku dziewczyn czytałam, że nie było go czuć już po wyschnięciu. 

Moja opinia:
Jak już na początku wspomniałam ten balsam podbił moje serce. Pokochałam go nie tylko za zapach ale również za działanie. Nakładam go przeważnie na pół godziny pod czepek (chociaż raz zdarzyło mi się przysnąć i siedziałam z nim 1,5 h). Po tym czasie włosy są miękkie, lejące i wygładzone. Ładnie się błyszczą. Są również nawilżone. Jeśli chodzi o zahamowanie wypadania lub przyspieszenie wzrostu włosów to tutaj niestety nic takiego nie zauważyłam, ale nie oczekiwałam tego. Podsumowując jest to mój absolutny KWC i na pewno jeszcze nie raz do niego wrócę :)

P.S - jeśli macie na niego ochotę to jest akurat w promocji na SkarbySyberii za 12.90 :)

Używałyście go? Jak się sprawdził? :)



poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Farbowanie-Garnier Olia

Ostatnio obiecałam sobie, że odstawiam farbowanie na jakiś czas. Ale z dnia na dzień naszło mnie, żeby się w końcu pozbyć tej czerwonej poświaty. Przejrzałam chyba każdą farbę jaka była w drogerii i w końcu wybór padł na Garnier Olia Beżowy ciemny blond. Czemu akurat ten kolor? Jak wiecie (albo i nie) chcę wrócić do mojego naturalnego średniego blondu, ale szkoda mi ich niszczyć rozjaśnianiem. Przygotowałam dla Was dzisiaj taką trochę inną niż wszystkie recenzję...

(kolor na zdjęciu oczywiście przekłamany, w rzeczywistości był trochę jaśniejszy)
Jest to nr 7.14 Beżowy Ciemny Blond. 
 Zawartość pudełka prezentuje się tak:
Nie będę już pisała obietnic producenta, składu itp, bo niestety pudełko już wyrzuciłam. A poza tym nie jest to taka typowa recenzja. Chcę Wam tylko krótko opowiedzieć o działaniu tej farby :) 
Mieszankę przygotowuje się jak w każdej farbie.Wszystko jest ładnie i czytelnie opisane na ulotce. Ponadto, żeby ułatwić nam przygotowanie każda tubka ma swój numerek, więc nie musimy szukać co jest czym. Mieszamy 1 z 2 i gotowe :) 
Taką mieszankę trzymamy na włosach przez 30 minut. Ja trzymałam 40, żeby kolor mi bardziej podłapał. 
Szczerze mówiąc to bałam się, że wyjdą zielone. Ale sami zobaczcie jaki efekt uzyskałam:
Po lewej włosy przed, a po prawej po farbowaniu. Gigantycznej różnicy nie ma, ale nie są już takie miedziane. Trochę się przyciemniły. (Po lewej włosy po całonocnym olejowaniu.)
Ale zacznijmy od tego dlaczego wybrałam akurat ten kolor, bo zaczęłam a nie dokończyłam... W te wakacje planowałam rozjaśnić włosy, żeby wrócić do średniego (ewentualnie jasnego) blondu. Na opakowaniu farby zauważyłam, że z ciemnego brązu wychodzi ładny blond, więc myślę sobie skoro na ciemnym brązie wychodzi taki ładny to i na moich wyjdzie. No niestety... Ale nie obwiniam tu producenta, bo wina leży tylko i wyłącznie po mojej stronie. Mianowicie przy mojej długości włosów, aby wszystkie dokładnie pokryć do tej pory kupowałam dwa opakowania farby. Tym razem zupełnie wypadło mi to z głowy i kupiłam tylko jedno. Dlatego też, gdzieniegdzie można zauważyć jeszcze rudawy kolor, bo niestety nie dałam rady pokryć tą ilością każdego włosa. 

Na wielu blogach czytałam, że ta farba nie niszczy włosów, więc to był też jeden z powodów dla których własnie ją wybrałam. A czy faktycznie tak jest? Tutaj nie mogę się przyczepić. Stały się odrobinę bardziej suche, ale nie jest to taki przesusz jak po innych farbach, więc jestem bardzo zadowolona. Myślę, że każdej z Was mogę polecić tą farbę. Kosztuje niecałe 20 zł i mimo, że do tej pory stawiałam na te tańsze farby, to teraz wiem, że warto wydać te 10 zł więcej. Wielki plus za sporą ilość odżywki. Bez problemu starczyła na pokrycie wszystkich włosów, niestety miałam małe problemy, żeby wydobyć ją do końca. Ale przymknę na to oko :)

Może za jakiś miesiąc spróbuję już z dwoma opakowaniami, póki co chcę je trochę podreperować :) 

Używałyście już tej farby? Jesteście zadowolone? :)


czwartek, 15 sierpnia 2013

Tym paniom podziękujemy...czyli bubel od Essence

W ostatnim poście z nowościami pokazywałam Wam rękawiczki Essence. Byłyście ciekawe dlaczego mnie zawiodły, więc oto jestem, żeby trochę ponarzekać... Firmę Essence bardzo lubię i nigdy wcześniej mnie nie zawiodła. Widocznie musi być ten pierwszy raz. Przeglądając szafę Essence wpadły mi w oko, były akurat w promocji chyba za 6.99 z 8.99, a że była ostatnia para to pod wpływem chwili wrzuciłam szybko do koszyka, bo od dłuższego czasu szukałam rękawiczek pielęgnacyjnych. Wszystko ładnie, pięknie...wróciłam do domu i od razu zabrałam się za oglądanie. I tutaj już mi się coś nie podobało, ale założyłam i od razu w głowie zapaliła mi się lampka... No bo czego ja się mogłam spodziewać za 7 zł?
Na dobry początek zacznę od plusów, których jak możecie się domyśleć za dużo nie ma.
Są uszyte z całkiem przyjemnego materiału, na który składa się 97% bawełny i 3% elastanu. Całkiem nieźle (ale nie rewelacyjnie) sprawdzają się w połączeniu z kremami i maskami. I z plusów to by było chyba już wszystko. A co mi się w nich nie podoba? A no dużo... Przede wszystkim są źle uszyte, jedna jest mniejsza, druga większa. Jak dla mnie są za cienkie. Nie wiem jak to dobrze nazwać, ale mają złe zszycie między kciukiem a palcem wskazującym (wiecie, jest taka duża, pusta dziura). 
Nie wiem czy dobrze to widać na zdjęciu, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Po prostu w tym miejscu rękawiczka nie przylega do dłoni. Coś na przykład spodni z niskim krokiem, ale w tym przypadku puste miejsce mamy właśnie między tymi dwoma palcami. Kolejnym minusem jest to, że rękawiczki mamy tylko w jednym rozmiarze. Może to być spory problem, jeśli któraś z Was ma trochę większe dłonie, a trafi tak jak ja na dosyć ciasne i niewymiarowe rękawiczki. Na mnie na szczęście są prawie dobre (ta mniejsza jest trochę ciasna). Albo ja trafiłam na jakiś felerny egzemplarz, albo wszystkie są szyte na odwal się. 
Ogólnie na pierwszy rzut oka widać, że nie są uszyte porządnie. U mnie na szczęście jeszcze nic się z nimi nie dzieje, ale czytałam opinie i nawet po kilku użyciach robią się dziury w szwach.
Podsumowując, jeśli chcecie kupić takie rękawiczki lepiej zapłacić te 10 czy nawet 20 zł więcej i mieć pewność, że będą nam służyć długi czas zamiast rozwalić się po 3 użyciu. 

Miałyście te rękawiczki? A może macie jakieś inne warte polecenia? :)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Nowości

Dzisiaj przychodzę do Was z lekkim postem z nowościami. Trochę mnie tu nie było ale wakacje się powoli kończą więc trzeba ten czas wykorzystać najlepiej jak się da. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :) 
Tak prezentują się moje zdobycze:

Ale po kolei...
Wygrana u Króliczka. Wszystko obwąchane, wymacane więc zaczynam testować :D
Kto nie lubi takich świecidełek? :) I do tego mega milusia chusta, idealna na jesień.

Przyznam się, że jestem z siebie dumna, bo jeśli chodzi o kosmetyki to póki co kupiłam tylko 3 sztuki :) 
Rękawiczki Essence, które niestety trochę mnie zawiodły (ale o tym kiedy indziej)
Peeling do ciała Tutti Frutti o zapachu melona i arbuza 
Kredka Inglot 
A maskę Garnier Goodbye Damage dostałam w ramach akcji Garniera 

A tak na marginesie to postanowiłam sobie, że w sierpniu ograniczę moje wydatki do minimum. Włosowych zapasów w lipcu narobiłam tyle, że nie wiem kiedy to wszystko zużyję... Miałam nawet już zaplanowane zamówienie na MintiShop, wystarczyło tylko potwierdzić i czekać na paczkę. Ale wczoraj tak sobie popatrzyłam co ja do tego koszyka napakowałam i stwierdziłam, że to wszystko nie jest mi potrzebne (!) Aż w siebie nie wierzę, bo to do mnie nie podobne...:o 
Po wczorajszym jakże wyczerpującym wywodzie mojego K. na temat bezsensownego wydawania przeze mnie pieniędzy doszłam do wniosku, że chyba ma rację (ale nie było mi łatwo). No i takim oto sposobem od dzisiaj przechodzę na zakupowy odwyk. Trzymajcie za mnie kciuki :)



Też tak macie? :) 

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Serum scalające rozdwojone końcówki Pantene

Pamiętacie jak w maju chwaliłam Wam się moją nową zdobyczą? Było to serum scalające końcówki od Pantene. Szczerze mówiąc nie wierzę w takie bajki, że coś nam te końce naprawi, ale z czystej ciekawości postanowiłam sprawdzić co zdziała. Używam go już prawie od 3 miesięcy, więc myślę, że co nieco mogę o nim napisać. Jesteście ciekawe? Zapraszam dalej...

Co nam mówi producent?
Intensywna odbudowa i ochrona* dla suchych, łamliwych końcówek.
*Przed uszkodzeniami spowodowanymi stylizacją.

Skład:
Cyclopentasiloxane (emolient, tworzy na włosach ochronny film, który zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody, dzięki czemu włosy są miękkie i gładkie), Dimethiconol (suchy emolient, tworzy na powierzchni włosa film, który zapobiega odparowywaniu wody, sprawia, że włosy są miękkie, gładkie i lśniące), Alcohol Denat.(tonizuje, oczyszcza, odtłuszcza), Parfum (substancja zapachowa), Panthenol (prowitamina B5, substancja nawilżająca, ma zdolność wnikania w strukturę włosa), Panthenyl Ethyl Ether (prowitamina B5), Hexyl Cinnamal (kompozycja zapachowa), Linalool (kompozycja zapachowa), Butylphenyl Methylpropional (kompozycja zapachowa), Benzyl Salicylate (kompozycja zapachowa), Amyl Cinnamal (kompozycja zapachowa), Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde (imituje słodki kwiatowy zapach), Citronellol (kompozycja zapachowa), Alpha-Isomethyl Ionone (kompozycja zapachowa). 

Skład średni. Alcohol Denat. jak dla mnie zbyt wysoko w składzie. Dużo kompozycji zapachowych. Sama chemia. Jedynie podoba mi się obecność prowitaminy B5, która jest niestety dosyć daleko. 

Cena: ok. 18 zł/75 ml

Opakowanie, konsystencja i zapach:
Produkt zamknięty jest w poręcznej buteleczce z pompką. Niestety przez nieprzeźroczyste opakowanie nie widzimy ile kosmetyku nam ubywa. Konsystencja jest przeźroczysta, oleista, dosyć rzadka. Zapach dosyć przyjemny, słodki. Mi przypomina zapach lodów brzoskwiniowo-ananasowych. Można wyczuć zapach alkoholu, jednak nie jest on intensywny. 

Moja opinia:
Od samego początku nie wierzyłam, że ten produkt scali moje końce dlatego też w tej kwestii mnie nie zawiódł. Jednak na wizażu czytałam, że niektóre dziewczyny uzyskały tymczasowy efekt scalenia. U mnie on niestety nie wystąpił. Po jakimś czasie stosowania zauważyłam, że przesuszył moje końcówki, ale postanowiłam go nie odstawiać i zobaczyć jak sprawdzi się na dłuższą metę. I tu popełniłam błąd, bo końcówki stawały się coraz bardziej przesuszone. Nawet te zdrowe zaczęły strączkować. Podsumowując żałuję, że uległam temu kosmetykowi, bo 18 zł jak za taką pojemność i działanie to niemała sumka. Dlatego nie polecam tego produktu nikomu.
Używałam go dosyć długo a zostało mi jakieś 3/4 buteleczki. Na włosy nie mam zamiaru już go stosować, ale nieźle sprawdza się jako olejek do skórek i rąk i w tym celu mam go zamiar wykończyć.

Po serum CHI trudno mnie teraz zadowolić, ale szukam czegoś naprawdę dobrego, co porządnie nawilży, a nie przesuszy. Polecacie coś? 

Do następnej :*


niedziela, 4 sierpnia 2013

Lipiec w zdjęciach + TAG: 50 faktów o mnie

Czy Wam też lipiec zleciał tak szybko? Nie zdążyłam się obejrzeć i już mamy sierpień, połowa wakacji za nami... Niby nic takiego nie robię, zabiegana nie jestem a na nic nie mam czasu. No ale nie będę się tu wyżalać :D Czas na krótkie podsumowanie lipca w zdjęciach.
1. Tak mi psina pokazuje, żebym spadała z tym aparatem :D
2. Gofry z bitą śmietaną i dżemem truskawkowym+kawa mrożona na lepszy początek dnia
3.  Makaron z pesto i parmezanem-mniam
4. A takie niebo piękne miałam któregoś dnia...
5. 50 stopni na słońcu w pewne lipcowe południe 
6. Koktajl z czerwonych porzeczek <3
7. Najlepsze lody na świecie
8. Sprite z arbuzem, niestety nie podbił mojego serca
9. Kawa mrożona z lodami idealna na upały 
10. Gofry z borówkami-niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba :)
11. Jeszcze więcej borówek...
12. Z nudą trzeba sobie jakoś radzić :D

Myślałam, że trochę więcej tych zdjęć porobiłam a tu takie zdziwko... No cóż w sierpniu postaram się bardziej :)
A teraz czas na drugą część posta, a mianowicie...chcecie mnie poznać lepiej? Zapraszam na 50 przypadkowych faktów o mnie. 
Ostatnio pełno tego tagu na Waszych blogach. Parę dni temu zastanawiałam się nawet, że skoro Wy tak chętnie go robicie to czemu ja bym go miała nie zrobić? Ale stwierdziłam, że może on poczekać. A tu proszę, niespodzianka. Zostałam do niego nominowana przez Bloodydragon. Dziękuję Ci kochana :)
Mam nadzieję, że uda mi się naskrobać coś sensownego i nie zaśniecie w połowie. Więc przygotujcie sobie dobrą kawę i zapraszam do czytania :)

1.Mam na imię Justyna
2. Jestem strasznym nerwusem, bardzo łatwo mnie czymś zdenerwować.
3. Nie lubię swojego wzrostu...Mam 168 cm, a chciałabym być niższa chociaż o te 3-4 cm (ewentualnie 8 :D)
4. Cierpię na arachnofobię. Panikuję nawet na widok małego pajączka i mam strasznie wyczulony wzrok na te małe potwory-potrafię je zobaczyć nawet po ciemku, kiedy ktoś normalny nawet jeśli by chciał to by go nie zobaczył.
5. Jestem zakupoholiczką. Wyznaję zasadę "jeśli jesteś w centrum handlowym, nie wolno Ci wyjść z pustymi rękami".
6. Uwielbiam się opalać. Na słońcu mogę leżeć cały dzień.
7. Lubię sobie dobrze zjeść mimo, że tego po mnie nie widać.
8. Ważę 52 kg i mój rozmiar spodni to 34.
9. Mimo dosyć niskiej wagi (jak na mój wzrost) jestem dumną posiadaczką miseczki C. Kiedyś ktoś mnie nawet zapytał czy mam implanty :o Ludzie proszę Was...
10. Mam niemieckie korzenie.
11. Mimo, że na co dzień trudno mnie złamać i sprawić, żebym płakała to na krzywdę zwierząt jestem strasznie wrażliwa i zaraz ryczę.
12. Jestem straszną bałaganiarą. Posprzątać porządnie potrafię, ale nie umiem utrzymać porządku zbyt długo.
13. Uwielbiam kawę, szczególnie mrożoną. Gdybym mogła wypijałabym ją litrami.
14. Jak jestem u kogoś w gościach i zostaję sama lub idę do łazienki zawsze patrzę co ciekawego ma w szafkach :D
15. Często się o coś potykam lub wpadam na futrynę.
16. Nienawidzę przedmiotów humanistycznych, szczególnie historii. Strasznie mnie one nudzą.
17. Jestem jedynaczką.
18. Nie lubię, kiedy ktoś mówi mi co i jak mam zrobić.
19. Mam całą masę butów, w których nie chodzę (ba, ja połowy z nich nawet ani razu nie założyłam) ale mam hopla na punkcie ich kupowania i jeśli jakieś mi się spodobają to kupię je, nawet jeśli wiem, że ich nie założę.
20. Nie rozumiem ludzi, którzy nie lubią chodzić na zakupy.
21. Nie umiem iść i pić jednocześnie. Zawsze muszę się zatrzymać.
22. Jestem zodiakalnym koziorożcem.
23. Często mówię sama do siebie (nie martwcie się, to nie choroba sieroca). Po prostu jak mam potrzebę się wygadać, a obok nikogo takiego nie ma to sobie gadam sama ze sobą. Często jednak ratuje mnie pies lub inne stworzenie mieszkające w moim domu :)
24. Boję się ciemności.
25. Nie wiem jakiego koloru mam oczy, w każdym świetle wyglądają inaczej. Zawsze jednak chciałam mieć niebieskie lub brązowe.
26. Jestem strasznie zakręcona, wszystko robię na ostatnią chwilę.
27. Nie umiem wysiedzieć w miejscu. Jeśli za długo gdzieś siedzę to dopada mnie nerwica i czasem aż mam ochotę coś rozwalić :D
28. Mam całą szufladę lakierów, ale nadal twierdzę, że nie mam czym pomalować paznokci.
29. Uwielbiam oglądać filmy, za to nienawidzę czytać książek.
30. Mam czasem problem z odróżnieniem prawej strony od lewej.
31. Wierzę w horoskopy. Czytam je nałogowo.
32. Mam w sumie 8 kolczyków. Siedem w uszach i jeden w pępku. Marzą mi się jeszcze dwa: w języku i między piersiami.
33. Chciałabym zrobić sobie tatuaż na nadgarstku lub na karku.
34. Lubię sobie czasami posłuchać discopolo.
35. Zmywanie naczyń mnie odpręża.
36. Panicznie boję się pobierania krwi. Na jej widok potrafię zemdleć.
37. Lubię dostawać kwiaty, szczególnie róże.
38. Boję się starości.
39. Często miewam dziwne sny (np. o latających krowach).
40. Zawsze chciałam być modelką.
41. Nienawidzę zapachu świeżo skoszonej trawy.
42. Kiedyś chodziłam na zajęcia z tańca towarzyskiego.
43. W szafie nie potrafię nic znaleźć jeśli mam porządek. Zdecydowanie lepiej mi to wychodzi, kiedy panuje tam bałagan :)
44. Jestem samochodziarą. Mogę nawet powiedzieć, że na samochodach znam się lepiej niż niejeden facet.
45. Jak się za długo śmieję łapie mnie kichanie lub czkawka (na szczęście nie zdarzyło się jeszcze, żeby złapało mnie jedno i drugie na raz :D)
46. Nie lubię spóźnialskich, chociaż samej często zdarza mi się spóźniać (ale wtedy nie widzę w tym nic złego).
47. Czasem potrafię być wkurzona na kogoś cały dzień, mimo że dawno zapomniałam o co tak naprawdę się wkurzam.
48. Chciałabym nauczyć się grać na gitarze.
49. Uwielbiam czekoladę w każdej ilości.
50. Nie umiem tańczyć w płaskich butach. Lepiej wychodzi mi to w szpilkach lub po prostu na boso.


Gratuluję wszystkim, którzy wytrwali do końca. Znalazłyście jakieś wspólne punkty? :)
Zapraszam wszystkich chętnych do zabawy :)

sobota, 3 sierpnia 2013

Zużycia: lipiec

Lipiec pod znakiem zużyć wypadł średnio. W tym miesiącu zużyłam taką samą liczbę produktów, co w czerwcu. Wakacje chyba nie sprzyjają denkowaniu, mniej czasu wiąże się z tym, że i zużycia są mniejsze, ale najważniejsze, że coś tam jednak się uzbierało.
1. Beyonce Heat-jeden z moich ulubionych zapachów. Mam jeszcze jedną buteleczkę i na pewno KUPIĘ PONOWNIE.
2. Uzdrawiająca maska do włosów suchych i zniszczonych "Drożdże Piwne i Kwaśne Mleko"-pisałam o niej TUTAJ. Okazała się strasznym bublem. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
3. Oliwkowy peeling solny pod prysznic Farmona-fajny zdzierak, jednak chcę przetestować inne peelingi. MOŻE KUPIĘ PONOWNIE.
4. Fluid matujący Lirene-drugi ulubiony zaraz za City Matt. JUŻ KUPIŁAM NASTĘPNE OPAKOWANIE.
5. Olejek łopianowy z czerwoną papryką Green Pharmacy-wiązałam z nim duże nadzieje, niestety spowodował swędzenie skalpu i prawdopodobnie wypadanie włosów. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
6. Truskawkowy balsam do ust Carmex-całkiem znośny zapach, jednak wolę wersję w sztyfcie. NIE KUPIĘ PONOWNIE.
7.Ziaja Kozie Mleko mleczko do ciała skóra sucha i normalna-ładnie nawilża, lubię je również za zapach, jednak póki co muszę wykorzystać zapasy balsamów. MOŻE KUPIĘ PONOWNIE.
8. Mariza odżywka regenerująca do włosów suchych i zniszczonych Awokado&Jedwab-pisałam o niej TUTAJ. Na włosach sprawdzała się nieźle, jednak skład mi się nie podoba. NIE KUPIĘ PONOWNIE.

Podsumowując: w lipcowych zużyciach znalazły się tylko dwa ulubieńce, których jestem pewna i na pewno będę do nich wracała. Dwa neutralne, które być może kupię jak zużyję zapasy i cztery produkty, których nie kupię na pewno. Szczerze mówiąc, to byłam pewna, że w lipcu zużyłam dużo mniej produktów niż w czerwcu i dałabym sobie za to rękę uciąć. No cóż, teraz bym nie miała ręki, bo okazało się, że zużyłam tyle samo :) Jednak mam nadzieję, że sierpień będzie dużo lepszy jeśli chodzi o denkowanie. Mam sporo kosmetyków rosyjskich, które na pewno w tym miesiącu zużyję i chciałabym, żeby następny post o denku był z samymi ulubieńcami :) 

A jak tam Wasze zużycia w lipcu? Jesteście zadowolone? 

P.S Nie byłabym sobą, gdybym się nie pochwaliła. Właśnie siedzę sobie na blogu, przeglądam Wasze posty i patrzę a tu wyniki rozdania u Króliczka. No to mówię, wejdę zobaczę komu się tym razem poszczęściło. Wchodzę a tam widzę, że zwycięzcą pierwszej nagrody jest... no wiecie kto? Ja! Dacie wiarę? Sama nie mogę w to uwierzyć, bo do tej pory brałam udział w 5636479 rozdaniach i żadnego nie wygrałam, a tu taka niespodzianka :) Ale dobra, emocje na bok. Już się wykrzyczałam, wyskakałam więc starczy :D 

Do następnej :*

czwartek, 1 sierpnia 2013

Lipiec:aktualizacja + tydzień z pielęgnacji moich włosów (4)

Dziś czas na włosową aktualizację. Własnie zakończyłam pierwszy miesiąc akcji zapuszczania włosów. Szło mi średnio, raz było gorzej, raz lepiej, jednak starałam się jak mogłam, żeby być w miarę systematyczna. Postanowiłam sobie, że będę regularnie piła drożdże niestety wyszło jak wyszło i przez cały lipiec wypiłam w sumie może ze 4 porcje. Odpuściłam sobie, bo wiedziałam, że jeśli nie zaczęłam to już nie zacznę. Wcierałam w miarę regularnie olejek łopianowy GP z czerwoną papryką. Ale o tym wszystkim później. Zobaczcie porównanie czerwca i lipca:

Chyba muszę narysować sobie jakąś linię na podłodze, bo za każdym razem staję gdzie indziej i zdjęcia różnie wychodzą... Ale mniejsza o to. W lipcu włosy urosły mi zaledwie 1 cm, więc marnie. Liczyłam na lepszy efekt. Dwa razy w tygodniu wcierałam w skalp olejek GP. W trzecim tygodniu lipca użyłam go tylko raz, natomiast w ostatnim tygodniu darowałam sobie, bo zauważyłam wzmożone wypadanie włosów i swędzenie skóry głowy. Nie jestem pewna czy to było przyczyną wypadania, jednak jeśli chodzi o swędzenie skalpu to mogę powiedzieć, że na 90% zawinił tu olejek, bo przez ten czas nic innego nie wcierałam. Jak już wspomniałam drożdży nie piłam, można powiedzieć, że wcale. Jestem mega niezadowolona z tego miesiąca, bo przyznam, że z olejkiem wiązałam duże nadzieje (u wielu dziewczyn znacznie przyspieszył wzrost). Jeśli chodzi o poprawę kondycji to tutaj mogę powiedzieć, że widać małą różnicę (chociaż na zdjęciu możecie tego nie dostrzec). Odkąd odstawiłam prostownicę z miesiąca na miesiąc stają się zdrowsze i bardziej błyszczące. Rozdwojone końcówki widać nadal, jednak nie przybywa ich a to mnie bardzo cieszy :)
A jakie plany na lipiec? Od dzisiaj mam zamiar używać aktywnego serum na porost (wspomniałam o nim w TYM poście). Wiele dziewczyn jest zadowolonych z jego działania, miejmy nadzieję, że ja również będę :) Wracam również do łykania cynku w tabletkach, który mam nadzieję zahamuje wypadanie włosów i będzie sprawcą wysypu baby hairs. Planuję być bardziej systematyczna niż w lipcu. Oby mi się udało.

A tak wyglądała moja pielęgnacja w ostatni tydzień lipca:

Pełne nazwy produktów, których użyłam w tym tygodniu:
1. Szampon na porost włosów Love2Mix Organic Organiczna pomarańcza i papryczka chilli
2. Syberyjski szampon Agafii nr 3 na łopianowym propolisie
3. Maska z ceramidami Loton (saszetka)
4. Uzdrawiająca maska do włosów suchych i zniszczonych Drożdże Piwne i Kwaśne Mleko
5. Syberyjski balsam Agafii nr 3 na łopianowym propolisie
6. Olejek łopianowy GreenPharmacy z czerwoną papryką
7. Serum scalające rozdwojone końce Pantene

W sumie nieświadomie nadrobiłam brak masek w poprzednich tygodniach, jednak było to spowodowane tym, że chciałam jak najszybciej wykończyć maskę uzdrawiającą, o której pisałam Wam TUTAJ. Nie ma co się rozdrabniać, sierpień miejmy nadzieję będzie lepszym miesiącem.

Jeszcze taki mały komunikat. Już kilka razy zdarzyła mi się taka sytuacja i powoli zaczyna doprowadzać mnie to do szału. Ja rozumiem, że może nie wszystkim chce się czytać recenzję od początku do końca, ale chciałabym żebyście uszanowały moją pracę włożoną w posty i czytały chociaż moją końcową opinię na temat jakiegoś produktu (oczywiście nie tyczy się to wszystkich). Było już kilka takich osób, które (jak podejrzewam) komentują tylko, żeby zareklamować swojego bloga. I mimo, że recenzja nie jest pozytywna pojawiają się komentarze typu "O jakie fajne blablabla, chętnie wypróbuję. Zapraszam do siebie". Ludzie, jeśli już tak Wam zależy, żeby tego bloga jakoś zareklamować to pofatygujcie się i przeczytajcie chociaż końcową opinię... Ja Wasze posty czytam zawsze od deski do deski, bo wiem ile trzeba włożyć, żeby ten post napisać i szanuję Waszą pracę. Oczywiście nie mówię tu o wszystkich i bardzo dziękuję osobom, które poświęcają mi chwilę i czytają to, co mam do powiedzenia :* 
Dziękuję za uwagę.
Do następnej :*

Powered By Blogger

Popularne posty

Etykiety

recenzja (24) aktualizacja (16) pielęgnacja (16) TAG (9) zakupy (9) kosmetyki rosyjskie (8) nowości (6) zużycia (6) paznokcie (5) zapuszczanie (5) Calcium Pantothenicum (4) Mariza (3) Ziaja (3) blond włosy (3) farbowanie (3) mobilemix (3) CP (2) Palette SalonColors (2) Yves Rocher (2) choisee (2) codzienna pielęgnacja (2) dieta włosomaniaczki (2) inspiracje (2) kozieradka (2) mocne włosy (2) nawilżanie (2) olej kokosowy (2) plan (2) serum scalające końcówki (2) współpraca (2) włosomaniactwo (2) zdrowe włosy (2) 8w1 (1) BingoSpa (1) Biovax (1) Cerkogel 30 (1) Chantal (1) Dermika (1) Eveline (1) Evidence (1) Farmona (1) GOGO (1) Garnier (1) Green Pharmacy (1) I love my planet (1) Isana (1) Kallos (1) Keratyna w płynie (1) La Roche-Posay (1) Liquid Keratin (1) Nivea (1) Pantene (1) Piloxidil Vital (1) Pokrzepol (1) ProSalon (1) Professional (1) Rossmann (1) SERI (1) SERI Natural Line (1) Sexy Pulp (1) Soraya (1) Syoss (1) TT (1) Tangle Teezer (1) WAX (1) Zincteral (1) aktywne serum na porost włosów (1) aminokwasy (1) amla jasmine (1) amla jaśminowa (1) awokado (1) baby hair (1) balsam (1) bardzo jasny blond (1) beverly hills formula (1) blask (1) colorwear (1) czarna pasta wybielająca (1) dabur (1) domowa pielęgnacja (1) dzień blogera (1) efekty olejowania (1) essence (1) eveline 9w1 (1) garnier Olia 10.1 (1) gorący okład-maska łopianowa (1) idealny kolor (1) intensywne nawilżenie (1) jak nie uszkodzić włosów (1) krem z 5% kwasem migdałowym (1) krótkie włosy (1) laminowanie (1) laura conti (1) lipiec (1) liście zielonej oliwki (1) lovely (1) marion (1) maska Kallos Keratin (1) maska z awokado (1) maska z olejem arganowym (1) maybelline affinitone (1) mierzenie przyrostu (1) miesiąc zmian (1) minusy (1) mocne (1) mycie (1) mydło (1) nawilżający (1) nawilżenie (1) o mnie (1) od początku (1) odżywianie (1) odżywka regenerująca (1) olej do włosów (1) olej rycynowy (1) olejowanie (1) olejowanie na glicerynę (1) olejowanie włosów (1) pharmaceris (1) pharmaceris T (1) pielęgnacja twarzy (1) plusy (1) podsumowanie (1) podsumowanie akcji (1) postanowienia (1) powrót (1) połysk (1) przebarwienia (1) przyrost (1) płukanka lniana (1) rozczesywanie (1) suche (1) swędząca skóra głowy (1) szampon (1) szampon I love my planet (1) szampon lniany (1) total breath black (1) trądzik (1) tydzień olejowania (1) tydzień z olejem (1) układanie (1) ulubieńcy (1) urodziny bloga (1) walka o płaski brzuch (1) wibo (1) wybielająca pasta do zębów (1) wybielanie zębów (1) wyzwanie (1) włosowa historia (1) włosy (1) zapachy świata (1) zdrowe (1) zmiana na lepsze (1) zmiany skórne (1) zmywacz Eveline 3w1 (1) zęby flex (1) łamliwe włosy (1) żel aloesowy (1) żel lniany (1)