Pewnie każda, a jeśli nie to większość z was słyszała już o popularnym "lnianym glutku". Dzisiaj chciałabym podzielić się z wami moimi wrażeniami dotyczącymi tej metody pielęgnacji.
Co nam daje? Niesamowicie nawilża i wygładza nasze włosy. Stają się mięsiste i pięknie się błyszczą! "Glutek" ten jest wybawcą dla włosów suchych, zniszczonych, z rozdwajającymi się końcówkami, a także dla włosów FARBOWANYCH.
Jak wykonać taki żel?
W zależności od ilości jaką chcemy uzyskać dobieramy sobie odpowiednie proporcje.
Ja dodaję 1 łyżkę stołową ziarenek i 250 ml wody. Wychodzi mi z tego sporo żelu i nie jestem w stanie zużyć go na jeden raz.
Ziarna lnu zalewamy wodą i gotujemy ok. 10-15 min, od czasu do czasu mieszając. Po ugotowaniu przecedzamy przez sitko ( najlepiej jak jest jeszcze gorący, bo po ostygnięciu żel bardzo zgęstnieje i będzie to trudne ).
Myję włosy szamponem, nakładam odżywkę b/s i wcieram żel w skórę głowy i włosy, zostawiam na 30 min pod czepkiem i ręcznikiem. Spłukuję chłodną wodą.
Wiem też, że niektóre dziewczyny używają go również jako szamponu. Wmasowujemy żel w skórę głowy i włosy po czym zmywany dokładnie wodą.
Żel można wykorzystać również jako płukankę. Wystarczy rozcieńczyć go wodą (tak, aby był odrobinę gęstszy niż sama woda) i używać do ostatniego płukania.
Ja osobiście przetestowałam tylko maskę i płukankę. Jako szamponu nie miałam go jeszcze okazji wypróbować. Jednak jestem w pełni zadowolona z efektów jakie daje ten glutek :) Tania i łatwa metoda na piękne włosy.
Jeśli jeszcze nie spróbowałyście gorąco polecam, zaszkodzić nie zaszkodzi a spróbować zawsze warto :)
Jeżeli zostało wam sporo żelu spokojnie możecie zamknąć go w pudełeczku i trzymać w lodówce nawet do 2 tygodni. Można go również ulepszyć, np. przez dodanie hydrolatu, soku aloesowego lub olejków eterycznych. Jednak to skróci jego trwałość, więc jeśli decydujemy się już na takie modyfikowanie-ulepszacze najlepiej dodać tylko do porcji, którą od razu wykorzystamy. Można również wymieszać żel z odżywką i powstałą maskę nałożyć na włosy, jednak ja wolę nakładać czystego "glutka" :)
Teraz druga część posta, czyli moja skromna kolekcja do pielęgnacji włosów.
MYCIE
Od lewej: szampon do każdego rodzaju włosów łopian większy, szampon do włosów normalnych pokrzywa zwyczajna, szampon do włosów osłabionych i zniszczonych rumianek lekarski (w buteleczce jest przelany szampon z Essence pokrzywa).
Od lewej: szampon przeciwłupieżowy La Roche-Posay KERIUM, szampon do włosów zniszczonych i wypadających skrzyp polny, szampon z odżywką zielona herbata i mięta.
ODŻYWKI
Od lewej: odżywka Hegron, odżywka imbir i limonka, odżywka Ziaja b/s do włosów delikatnych intensywne odżywianie, kompres nawilżająco-regenerujący Joanna z apteczki babuni, balsam do włosów zniszczonych, łamliwych i osłabionych pokrzywa zwyczajna.
OLEJE, WCIERKI I INNE
Od lewej: olej lniany SemCo ( do kupienia TU ), nafta kosmetyczna z olejkiem rycynowym, wcierka POKRZEPOL, krem do ciała Isana masło shea i kakao, olejek łopianowy przeciw wypadaniu włosów ze skrzypem polnym.
A wy miałyście już do czynienia z żelem lnianym? Jak wrażenia? :)
Pozdrawiam i do następnej :*
ziarno lnu, zaciekawiło mnie to, spróbuje pewnie :) zapraszam do mnie do komentowania :))))
OdpowiedzUsuńnie miałam z nim do czynienia ;P
OdpowiedzUsuńnie miałam ale zapisałam sobie w notatniku Twój przepis w będę testować :)
OdpowiedzUsuńP.S Obserwuję :))) Zapowiadasz się bardzo fajnie :)
niestety nie miałam okazji testować niczego ;/
OdpowiedzUsuńa ten żel chyba sobie zrobię, sam len też lubię pić :P
Ooo :D zainspirowałaś mnie. Dzisiaj mam pierwszy dzień ferii, więc z pewnością poeksperymentuję :* Zdam relację, gdy tylko pożeluję włosy :D Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJa chcę mieć taką "skromną" kolekcję! A jak sprawuje się odżywka Hegron?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńhttp://agathevanilla.blogspot.com/