Obserwatorzy

piątek, 26 kwietnia 2013

Parowe nawilżanie włosów

Dzisiaj taki krótki post z racji tego, że nie mam zbyt dużo czasu, żeby napisać coś dłuższego. Niedługo przygotuję dla was coś ciekawego :)

Ostatnio moje włosy nie były w najlepszym stanie. Szukając w internecie jakiegoś dobrego sposobu na ich nawilżenie znalazłam wątek o parowym nawilżaniu u fryzjera. 
"Zabieg z użyciem sauny polega na dostarczeniu włosom wilgotnego ciepła w postaci pary wodnej. Pod jej dobroczynnym wpływem powierzchnia włosów delikatnie się rozchyla, a substancje czynne zawarte w masce bądź ampułce regeneracyjnej, łatwiej wnikają do ich wnętrza. Wilgoć i ciepło zmiękczają łuskę włosa, dzięki czemu cząsteczki keratyny i D-pantenolu docierają w głąb łodyg, by wzmocnić je i uszczelnić. Włosy stają się gładkie i lśniące, a kolor intensywnie nasycony."

Nie wiem jak was, ale mnie to skusiło. Szukam dobrego salonu fryzjerskiego w mojej okolicy, który wykonuje taki zabieg. Oczywiście, żeby uzyskać dobry efekt trzeba ten zabieg powtarzać regularnie. 
Póki co muszę zadowolić się domowym sposobem. Maskę lub odżywkę regenerującą nakładam na włosy i chowam pod czepek foliowy na ok. godzinę. Pozostaję przez ten czas w gorącej kąpieli po czym spłukuję. Efekt jest niesamowity i na pewno nie kosztuje nas tyle ile zabieg w salonie. Jednak chciałabym spróbować i na pewno kiedyś to nastąpi :) 
Jeśli jesteście zainteresowane trochę więcej możecie dowiedzieć się TUTAJ.

A wy co o tym sądzicie? Może któraś z was już to wypróbowała? Jeśli tak to polecacie? :)


tekst pochodzi ze strony trendy.jgora.pl
obrazek: pro-sprzet.pl

wtorek, 16 kwietnia 2013

2 tygodnie z kozieradką

Ostatnio coś napomniałam, że zaczęłam wcierać kozieradkę. Włosy znów mi strasznie leciały, więc postanowiłam przetestować tą zachwalaną przez tyle dziewczyn wcierkę. 
Zacznę od tego jak ją przygotowywałam: łyżeczkę nasion zalewałam 100 ml gorącej wody. Po 10-15 minutach przecedzałam wszystko przez sitko i już samą wcierkę bez nasionek wlewałam do pojemniczka. 
Codziennie wcierałam ją w skórę głowy bardzo dokładnie. Moim celem było zahamować wypadanie, chociaż skłamałabym mówiąc, że nie liczyłam na przyrost, bo tego też troszkę oczekiwałam. 
Jakie plusy zauważyłam? Na pewno prawdą jest to, że wcierka unosi włosy u nasady i spowalnia proces ich przetłuszczania się. Wypadanie zminimalizowała, ale to jeszcze nie to na co czekałam. 
Po dwóch tygodniach systematycznej kuracji kozieradką odstawiłam ją. A dlaczego? Strasznie wysuszyła mi skórę głowy i niestety zostawiła po sobie łupież. Przyznam, że już po pierwszej aplikacji skóra mnie strasznie swędziała, ale pomyślałam sobie, że to pewnie dlatego, bo nie jest ona przyzwyczajona do ziółek. Miałam na dzieję, że z czasem do nich przywyknie i swędzenie ustąpi. Faktycznie z dnia na dzień było ono coraz łagodniejsze, ale jednak było. Ale jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby ją odstawić. Dopiero po 2 tygodniach gdy zauważyłam u siebie straszny łupież stwierdziłam, że to chyba jednak nie dla mnie. Nie wiem co jest przyczyną tego wysuszenia. Być może wcierka była zbyt mocna. Mam zamiar wrócić do niej na początku maja. Oczywiście będę przyrządzała ją delikatniejszą i zobaczę czy nadal będzie wysuszać. 

A jak u was sprawdziła się kozieradka? Jeśli wszystko było ok to chętnie dowiem się jak przyrządzałyście tą miksturkę, bo może coś robię źle...

I jeszcze tak na koniec, chciałabym przeprosić za długą nieobecność na blogu, ale ostatnio całkiem brak mi czasu. Nie miałam również aparatu do dyspozycji więc nie bardzo mogłam przygotować czegoś dłuższego. 
Nie mam pojęcia, kiedy teraz pojawi się następny post, bo robię sobie "majówkę" trochę wcześniej i nie będę miała czasu, żeby coś dodać. Co prawda wylatuję dopiero w piątek, ale nie obiecuję, że do tego czasu coś się pojawi więc do zobaczenia po 25 :* 


niedziela, 7 kwietnia 2013

Kilka słów o moim kolorze...

źródło: http://drogeriaviva.pl
Ostatnio otrzymuję dużo komplementów dotyczących koloru moich włosów. Dostaję wiele pytań od was jak i od moich znajomych jakiej farby używam. Dzisiaj tak dla rozwiania waszych wątpliwości chciałam napisać wam jak doszłam do tego koloru, co robiłam, a czego nie :) 
Obecny kolor jest to wypłukana intensywna czerwień 6-888 od Palette Salon Colors.
Ale może zacznę od początku. Zanim zdecydowałam się na czerwień, na moich włosach gościł ciemny blond. Na pierwszy ogień poszła farba zdaje się, że z Joanny (nie jestem pewna na 100%). Po jakimś czasie niestety spłukała się całkowicie i nie zostało po niej nawet śladu. Postawiłam więc na płukankę, która znalazłam w Auchan, robiłam ją dwa razy z dwutygodniową przerwą między pierwszą a drugą koloryzacją. Po wypłukaniu zostały rude, ledwo widoczne refleksy. Na początku stycznia postanowiłam zaszaleć z intensywną czerwienią od Palette, z racji tego, że miałam studniówkę i chciałam się jakoś wyróżniać i oczywiście dobrze wyglądać :) 
Na drugi dzień po farbowaniu włoski miały piękny kolor. Nie mam zbyt dużo zdjęć, żeby wam pokazać ale wyglądały mniej więcej tak:
Na żywo były oczywiście bardziej czerwone, niestety mój aparat nie chciał tego uchwycić. Kolor był baaardzo podobny do tego na opakowaniu farby. Farbowałam je na tydzień przed studniówką i niestety po tygodniu nie wyglądały już tak dobrze. Kolor zmył się strasznie szybko i czerwień powoli zaczęła przechodzić w rudy brąz. 
Po jakimś miesiącu zostały już tylko czerwone refleksy widoczne w jasnym świetle. Od tamtej pory nie farbowałam włosów, ponieważ strasznie zraziłam się do czerwonych farb. Wydaje mi się bez sensu niszczyć tak włosy, tylko dla kilkudniowego efektu. Myślałam nad henną, jednak nie jestem do końca przekonana, chociaż wiem, że jest dużo zdrowsza niż drogeryjne farby.Ale na razie zostaję przy tym, co mam bo muszę przyznać, że mi również podoba się mój wypłukany kolor. Póki co dążę do zdrowych włosów, dlatego kolor nie ma dla mnie znaczenia. Nawet odrosty mi już nie przeszkadzają tak jak kiedyś :)  Duża liczba moich znajomych, którzy pytają jakiej farby używam jest strasznie rozczarowana, kiedy dowiadują się, że to tylko wypłukany kolor.  Nie mogę nikomu obiecać, że jeśli będzie postępował tak jak ja to uzyska taki sam lub podobny efekt. Każda z nas ma inne włosy więc nie można się tym kierować, bo każde kłaczki inaczej reagują na farby i jednej kolor się przyjmie i będzie się trzymał bardzo długo, a drugiej (tak jak mi) po jakimś czasie się wypłucze. 
Na tą chwilę mój kolor prezentuje się następująco:
Rude refleksy są mało widoczne, można je dostrzec jedynie w słońcu. Kolor podchodzi bardziej pod brąz, końcówki są rozjaśniane i na żywo wyglądają na trochę ciemniejszy miodowy blond. Trudno określić ich rzeczywisty kolor, bo pod każdym światłem jest on inny ale jak dla mnie jest to plus. Przynajmniej nie są takie nudne :) Słyszałam już kilka wersji odnośnie tego, co to za kolor i uwierzcie, że było ich mnóstwo. Chciałabym pozostać w tym kolorze jak najdłużej. Mimo, że kolorek mam teraz ładny to raczej nikomu nie polecam tak częstego farbowania. Moja czupryna strasznie na tym ucierpiała i zajęło mi trochę czasu doprowadzenie jej do porządku.
 Ostatnio myślałam o rozjaśnieniu ich domowymi sposobami, np. miodem czy korzeniem rzewienia, ewentualnie mgiełkami drogeryjnymi, żeby po prostu ich nie spalić rozjaśniaczem. Jednak boję się, że wyjdzie mi na głowie rudy lis i będę wyglądała strasznie...

A wy co myślicie? Rozjaśniałyście włosy, którąś z domowych metod? Co polecacie?

sobota, 6 kwietnia 2013

Marzec-aktualizacja włosów

Marzec nie był najlepszym miesiącem dla moich włosów. Można powiedzieć, że jednym z gorszych. Strasznie je zaniedbałam. Głównym powodem było choróbsko, które mnie dorwało, przez co nie miałam nawet siły, żeby cokolwiek z nimi robić. Ale pod koniec miesiąca poważnie się za nie wzięłam i są mi za to wdzięczne. Straciły blask, ale teraz jest już o niebo lepiej niż w połowie marca. Z przyrostu jestem bardzo zadowolona, bo przybyło mi niecałe 2 cm :) Przez cały ten czas łykałam tylko CP, więc jak na same tabletki bez innych wspomagaczy jest to zadowalający efekt.
Rozdwojonych końcówek, niestety nadal nie brakuje, ale walczę z nimi i staram się, żeby ich nie przybywało. Co drugi dzień wcieram w nie olej rycynowy na noc. Na dzień postawiłam na coś lżejszego, czyli jedwab z GP. Oczywiście włosów nie prostuję. Rozstałam się z "żelazkiem" na dobre. Ewentualnie na jakieś specjalne okazje, przeciągnę ze dwa razy, żeby nic nie odstawało. Na co dzień chodzę w rozpuszczonych włosach, na noc obowiązkowo spinam w luźny kucyk. Póki co, zrezygnowałam również z wcierania oleju rycynowego i innych tłustych mazideł w skórę głowy. 25 marca rozpoczęłam kurację z kozieradką, z racji tego, że włosy znów zaczęły lecieć. Ale o tym po 25 kwietnia :) W czerwcu planuję kolejne podcięcie, aby do końca wyrównać włoski na prosto.

Teraz w skrócie, pielęgnacja w marcu:
Mycie: Syoss Repair Therapy na zmianę z GP pokrzywa zwyczajna 
Odżywki: Syoss Repair Therapy, balsam GP pokrzywa zwyczajna, Ziaja żółta i niebieska
Maski: Ziaja niebieska i fioletowa ( jednej i drugiej użyłam chyba tylko raz w miesiącu )
Ochrona końcówek: olej rycynowy, jedwab GP
Inne:
-łykam CP
-nie prostuję
-śpię w spiętych włosach
-do czesania używam tylko TT
A jak tam wasze włosy w marcu? :)
Do następnej :*
Powered By Blogger

Popularne posty

Etykiety

recenzja (24) aktualizacja (16) pielęgnacja (16) TAG (9) zakupy (9) kosmetyki rosyjskie (8) nowości (6) zużycia (6) paznokcie (5) zapuszczanie (5) Calcium Pantothenicum (4) Mariza (3) Ziaja (3) blond włosy (3) farbowanie (3) mobilemix (3) CP (2) Palette SalonColors (2) Yves Rocher (2) choisee (2) codzienna pielęgnacja (2) dieta włosomaniaczki (2) inspiracje (2) kozieradka (2) mocne włosy (2) nawilżanie (2) olej kokosowy (2) plan (2) serum scalające końcówki (2) współpraca (2) włosomaniactwo (2) zdrowe włosy (2) 8w1 (1) BingoSpa (1) Biovax (1) Cerkogel 30 (1) Chantal (1) Dermika (1) Eveline (1) Evidence (1) Farmona (1) GOGO (1) Garnier (1) Green Pharmacy (1) I love my planet (1) Isana (1) Kallos (1) Keratyna w płynie (1) La Roche-Posay (1) Liquid Keratin (1) Nivea (1) Pantene (1) Piloxidil Vital (1) Pokrzepol (1) ProSalon (1) Professional (1) Rossmann (1) SERI (1) SERI Natural Line (1) Sexy Pulp (1) Soraya (1) Syoss (1) TT (1) Tangle Teezer (1) WAX (1) Zincteral (1) aktywne serum na porost włosów (1) aminokwasy (1) amla jasmine (1) amla jaśminowa (1) awokado (1) baby hair (1) balsam (1) bardzo jasny blond (1) beverly hills formula (1) blask (1) colorwear (1) czarna pasta wybielająca (1) dabur (1) domowa pielęgnacja (1) dzień blogera (1) efekty olejowania (1) essence (1) eveline 9w1 (1) garnier Olia 10.1 (1) gorący okład-maska łopianowa (1) idealny kolor (1) intensywne nawilżenie (1) jak nie uszkodzić włosów (1) krem z 5% kwasem migdałowym (1) krótkie włosy (1) laminowanie (1) laura conti (1) lipiec (1) liście zielonej oliwki (1) lovely (1) marion (1) maska Kallos Keratin (1) maska z awokado (1) maska z olejem arganowym (1) maybelline affinitone (1) mierzenie przyrostu (1) miesiąc zmian (1) minusy (1) mocne (1) mycie (1) mydło (1) nawilżający (1) nawilżenie (1) o mnie (1) od początku (1) odżywianie (1) odżywka regenerująca (1) olej do włosów (1) olej rycynowy (1) olejowanie (1) olejowanie na glicerynę (1) olejowanie włosów (1) pharmaceris (1) pharmaceris T (1) pielęgnacja twarzy (1) plusy (1) podsumowanie (1) podsumowanie akcji (1) postanowienia (1) powrót (1) połysk (1) przebarwienia (1) przyrost (1) płukanka lniana (1) rozczesywanie (1) suche (1) swędząca skóra głowy (1) szampon (1) szampon I love my planet (1) szampon lniany (1) total breath black (1) trądzik (1) tydzień olejowania (1) tydzień z olejem (1) układanie (1) ulubieńcy (1) urodziny bloga (1) walka o płaski brzuch (1) wibo (1) wybielająca pasta do zębów (1) wybielanie zębów (1) wyzwanie (1) włosowa historia (1) włosy (1) zapachy świata (1) zdrowe (1) zmiana na lepsze (1) zmiany skórne (1) zmywacz Eveline 3w1 (1) zęby flex (1) łamliwe włosy (1) żel aloesowy (1) żel lniany (1)