Wracając do mojej psinki, to strasznie boję się jutrzejszego zabiegu, chociaż staram się tego nie okazywać. Co prawda nie powiedzieli mi, że może tego nie przeżyć ale nie potrafię przestać o tym myśleć. Jestem pełna nadziei, że wszystko się uda i staram się nie myśleć inaczej, ale czasem mi trudno, nawet bardzo... Pewnie teraz niejedna z Was pomyśli "co za histeryczka", ale postawcie się w mojej sytuacji. Mam ją 12 lat i przywiązałam się do niej niesamowicie, więc ciężko mi wyobrazić sobie, że mogłoby jej ze mną nie być. Trzymajcie jutro za nią kciuki!
Wracając do tematu posta... Jak już ostatnio wspominałam czekało mnie farbowanie. Postawiłam na intensywną czerwień nr.34 Joanny z serii Multi Cream Color. Jest to chyba moja ulubiona czerwień oprócz Syossa. Ale postanowiłam sobie, że to już mój ostatni raz z takim kolorem, przynajmniej na razie. Kiedyś niesamowicie podobały mi się czerwone włosy, ale na chwilę obecną już mi się znudziły. W końcu kobieta zmienną jest.
Tak teraz prezentują się moje włosy. Przepraszam od razu za mój aparat, który cały czas się buntuje i nie chce dobrze uchwycić tego koloru. Na żywo są one intensywniejsze, bardziej czerwone. Tutaj na końcach wyglądają trochę na brązowe, jednak przy skórze są rudawe.
Co do mojego postanowienia, mam zamiar się go trzymać. Przez wakacje raczej nie planuję farbowania, chociaż chciałam je rozjaśnić. Ale co z tego będzie okaże się w trakcie. Jeżeli doprowadzę je do stanu, kiedy stwierdzę, że mogę użyć rozjaśniacza to być może się zdecyduję. Chociaż nie jestem do końca pewna. Przyzwyczaiłam się do siebie w ciemnych włosach i trudno mi będzie wrócić do blondu, bo szczerze mówiąc na tą chwilę nie potrafię sobie siebie takiej wyobrazić. Z drugiej strony szkoda mi je niszczyć, bo nie oszukujmy się rozjaśniacz na pewno nie zostawi ich w takiej kondycji w jakiej były przed jego użyciem.
A Wy co myślicie? Może rozjaśniałyście włosy i znacie jakąś dobrą metodę lub produkt, który aż tak bardzo nam tych włosów nie zniszczy?
Przepraszam za dosyć długi post. Po prostu czasem dobrze się tak wyżalić większej ilości osób, bo moja przyjaciółka i chłopak już mi nie wystarczają, sama nie wiem czemu... Jeżeli ktoś przez to wszystko przebrnął to bardzo dziękuję za poświęconą mi uwagę. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.
Do następnej :*
ojej strasznie wspolczuje z powodu pieskow. szkoda tego malutkiego, a za twoją sunie będę trzymać kciuki ;) trzymaj się ;*
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro w takim razie :( mam nadzieję, że operacja przebiegnie pomyślnie!
OdpowiedzUsuńOstatnio zdechła mi moja psinka tez strasznie to przeżyłam i strasznie mi jej brakuje ;(
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że wszystko z Twoją bedzie dobrze trzymam kciuki :*
Dla mnie coś takiego nie jest histeryzowaniem. Pamiętam swoją rozpacz, gdy dowiedziałam się, żemój szczurek nie żyje. A miałam go tylko 9 miesięcy.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, to wcale nie histeryzowanie, trzymam kciuki - na pewno wszystko się dobrze ułoży choć przykro mi, że tak stało się z tym ślicznym maleństwem na zdjęciu :(
OdpowiedzUsuńNo cóż, widocznie tak musiało być :(
UsuńJa nie radzę uzywać rozjaśniacza. Kiedyś schodziłam z czarnego, więc wiem, co mówię :) Totalnie niszczy włosy. Pozostają oczywiście nieinwazyjne metody w takim wypadku: miód, cytryna, rabarbar.. ale wiadomo- metodą małych kroczków :)
OdpowiedzUsuńśliczna psinka, trzymam kciuki aby wszystko poszlo ok:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na wpis ,,Praca, w której przeżyłam koszmar".
ps. obserwuje!
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie dobrze! Nie może być inaczej.
OdpowiedzUsuńDla mnie podoba się taki kolor. Do mnie by nie pasował, ale lubię takie odcienie.
Bardzo Ci wspólczuję :(
OdpowiedzUsuńA co do tematu włosów - jak chciałam rozjaśnić włosy z prawie czarnego do takiego, by móc wejść w rudości i czerwienie, użyłam dekoloryzatora Rene Blanche, który serdecznie polecam. Nie zniszczył mi włosów w ogóle, jednak obawiam się, że z przejściem aż do blondu nie dałby rady, ale poszukaj, może jakieś blogerki już tego próbowały. Pozdrawiam :)
Też słyszałam dużo dobrych opinii na jego temat, jak już się zdecyduję to na pewno wezmę go pod uwagę :)
Usuńmeeega współczuję piesków ... ale myśl pozytywnie, kiedyś będzie lepiej ;)
OdpowiedzUsuńa co do rozjaśniania to z czerwieni będzie ci strasznie ciężko zejść :/
Właśnie tego się obawiam najbardziej i teraz żałuję, że zdecydowałam się na czerwień...
UsuńKochana wiem co czujesz, moja psina odeszła ode mnie w styczniu 2012... straszna strata. ja również bałam się dać mojego psa na zabieg i bardzo żałuję, że tego nie zrobiłam... może żyłaby do dziś ;-) Trzymaj się wszystko się uda!
OdpowiedzUsuńStrach zawsze jest, wiadomo. Jednak jakbym nie zaryzykowała to później miałabym straszne wyrzuty.
Usuńsłodki piesek, masz ładny kolor włosów,
OdpowiedzUsuńJejku biedna :( Ale tak to już jest, jak ma się walić to po całości. Moja koleżanka też ma pecha co do zwierząt. Najpierw jej kota przejechali, potem jej zginął, a następnie okazało się, że jej pies ma jakąś genetyczną chorobę.
OdpowiedzUsuńNo to też nieciekawie :(
Usuń